Kiedy pakowałem konsolę Nintendo Switch do torby, nie wiedziałem jeszcze, jak często będziemy jej używać. Sądziłem, że rozegram kilka meczów w FIFA 19, zabijając czas w samolocie. Za zabawę na Switchu wzięła się jednak moja lepsza połówka. Ta sama, która na co dzień stroni od gier wideo, nie widząc w nich ciekawej rozrywki dla siebie. Samo to najlepiej pokazuje, jak wielki potencjał drzemie w Overcooked 2.
Trudno się dziwić, że gra ma potencjał, skoro wydają ją twórcy kultowych Wormsów. Overcooked 2 to dzieło małego studia Ghost Town Games. Potencjał tego projektu dostrzegł wydawca Team 17, od lat związany z turowymi wojnami niestrudzonych robaczków. Bo chociaż obie wyżej wymienione serie gier są od siebie diametralnie różne, najważniejszy mianownik mają ten sam. Jest nim wspólna zabawa kilku osób przed jednym ekranem, przy salwach śmiechu oraz seriach drobnych uszczypliwości.
[caption id="attachment_815093" align="alignnone" width="1280"] Za moment przybiegną robotnicy i zmienią układ stołów. Nie może być zbyt łatwo.[/caption]
Overcooked 2 to gra do bólu kooperacyjna. Nawet grając samemu trzeba sterować na przemian dwoma postaciami, co dobitnie podkreśla charakter rozgrywki. Kulinarna przygoda została stworzona z myślą o dwóch, trzech, nawet czterech znajomych, którzy jednocześnie siedzą przed ekranem. Również tym małym, w postaci tabletu Switcha. Wystarczy, że podam jeden z Joy-Conów dziewczynie i gotowe. Można grać. Do zabawy dla dwóch graczy nie jest potrzebny żaden dodatkowy kontroler.
- Ty robisz kotlety, ja siekam cebulę - czyli nasz własny MasterChef na wesoło (i platformowo).
Rozrywka w Overcooked 2 polega na wspólnym tworzeniu oraz wydawaniu posiłków. Banał? Dlatego producenci postawili na platformowy twist. Kucharze muszą pracować w ekstremalnych warunkach. Czasami gotują na płynącej tratwie, kiedy indziej smażą w czarodziejskiej akademii, żeby jeszcze później myć naczynia na środku ulicy. Oczywiście takiej, po której poruszają się samochody. Twórcy robią, co mogą, aby każdy kolejny poziom zaskakiwał i wydawał się inny od poprzedniego.
[caption id="attachment_815078" align="alignnone" width="1280"] Grając we dwoje wystarczą dwa Joy-Cony. Nie trzeba mieć dodatkowego kontrolera.[/caption]
Overcooked 2 nie jest symulatorem gotowania, ale pogodną, kooperacyjną grą platformową. W świecie rządzonym przez Króla Cebulę (serio) tak samo normalną czynnością jest krojenie marchewki, jak przechodzenie przez magiczne portale. Tutaj dobry kucharz nie tworzy wykwintnych dań, ale potrafi chodzić ze stertą brudnych naczyń przez wąską kładkę, z lawą bulgoczącą poniżej. Kto ustawił zlewozmywak na środku aktywnego wulkanu? Patrząc na wystrój poziomów szybko przestałem zadawać zbędne pytania.
Tutaj nie chodzi o to, żeby zrobić najlepszego hamburgera pod słońcem. W Overcooked 2 celem jest walka z przeciwnościami podczas realizacji życzeń klientów. Im późniejszy etap kampanii, tym lepiej to widać. Dlatego wszyscy liczący na prawdziwą „zabawę w kuchnię“ mogą być rozczarowani. Gra to bardziej „zabawa w kooperację“ oraz „zabawa w przetrwanie“. Z gotowaniem gdzieś w tle. Kilkadziesiąt składników, kilkanaście potraw i zautomatyzowane procesy przy blacie kuchennym to zdecydowanie zbyt mało, aby mówić o wirtualnej gastronomii.
[caption id="attachment_815081" align="alignnone" width="1280"] Jeden urlop, kilkadziesiąt poziomów i sto zdobytych gwiazdek[/caption]
Oczywiście to nie tak, że w Overcooked 2 wszystko gotuje się samo.
Smażąc burgera wciąż trzeba pilnować patelni. Inaczej mięso się spali, a po chwili w płomieniach stanie całe kuchenka. Gracz musi brać udział w krojeniu, mieszaniu czy wałkowaniu. Nikt za niego nie połączy produktów w mikserze, nikt nie ugotuje mu ryżu ani nikt nie wymyje za niego brudnych naczyń. Pewne podstawowe czynności kulinarne zostały tutaj zachowane. Zapomnijcie jednak o bardziej finezyjnych elementach, jak na przykład doprawianiu. Nie ważne, jak dobra będzie potrawa, byle nie była spalona. W Overcooked 2 liczy się czas wydania posiłku, nie jego smak.
Na każdym poziomie znajduje się licznik odmierzający koniec rozgrywki. Im więcej posiłków wydamy, tym wyższa punktacja. Punkty zamieniają się w gwiazdki (naleciałość gier mobilnych), za które odblokowujemy nowe misje na mapie kampanii. Gdzieś w tle znajduje się wątek fabularny, traktujących o upiornych kromkach-zombie zagrażających królestwu Króla Cebuli. Jak pisałem wcześniej - lepiej nie dopytywać o szczegóły.
[caption id="attachment_815090" align="alignnone" width="1280"] Jeśli spadniesz do szlamu, tracisz kilka sekund. Każda z nich jest na wagę złota.[/caption]
Ta walka z czasem to najbardziej stresujący, ale i najlepszy element Overcooked 2. Dwóch, trzech albo czterech graczy krzątających się w kuchni to kopania ciekawych sytuacji. Scenariuszy, podczas których kucharze wpadają na siebie, żonglują talerzami, wymieniają się składnikami, a czasami bardziej sobie przeszkadzają niż pomagają. Podział obowiązków jest tutaj konieczny. Jeśli każdy robi co chce, restauracja jest skazana na porażkę.
Dlatego gdy w kolejnej misji wylądowałem na zmywaku, zacisnąłem zęby i grałem dalej.
Wiedziałem, że tak będzie najbardziej optymalnie. Trzy gwiazdki same się nie zdobędą. Szorowałem brudne naczynia, donosiłem ugotowany ryż i gasiłem pożary. Może nie byłem wtedy kuchennym wirtuozem, ale Overcooked 2 to gra drużynowa. Tutaj nie ma czegoś takiego jak sukces osobisty. Wszyscy grają na wspólną pulę punktów, a samolubność oraz niesubordynacja to główne grzechy, jakie może popełnić gracz. No, może zaraz po spaleniu całej kuchni podczas smażenia mięsa.
[caption id="attachment_815087" align="alignnone" width="1280"] Gotowanie w kosmosie? Po jakimś czasie przestawało mnie to dziwić[/caption]
W praktyce Overcooked 2 okazało się znacznie lepsze niż sądziłem. Wspólne bicie rekordów i przechodzenie kampanii było jednocześnie wymagające i satysfakcjonujące. Uwielbiam produkcje co-op, a tutaj współpraca między graczami została zrealizowana naprawdę sensownie. Szkoda tylko, że gra tak niewiele różni się od poprzedniej odsłony. Jeżeli ktoś grał w pierwsze Overcooked, dwójkę może potraktować jak rozszerzenie z nowymi misjami. Mechanizm rzucania składnikami to za mało, aby mówić o znaczącej ewolucji względem gry z 2016 r.
Największe zalety:
- Świetna zabawa dla dwóch, trzech lub czterech graczy
- System oparty na współpracy i podziale obowiązków
- Ciekawe lokacje dodatkowe i sekretne poziomy
- Bardzo dobra gra domówkowo-imprezowa
- Po raz pierwszy multiplayer online
Największe wady:
- Mało potraw, mało składników
- Brak polskiej wersji na Switcha (na PS4 i XONE nie ma tego problemu)
- Za mało nowości względem pierwszej odsłony
Podczas deszczowych, urlopowych dni nie mogliśmy się oderwać od tabletu. Overcooked 2 sprawiło, że osoba na co dzień omijająca gry wideo bawiła się przed konsolą z uśmiechem od ucha do ucha. Dzięki temu tytułowi w odstawkę poszło nawet Super Mario Patry, co naprawdę nie jest małym osiągnięciem.
Nie sądziłem, że urlopowym hitem będzie gra w gotowanie. Overcooked 2 zdominował deszczowe dni – recenzja