Na możliwość przetestowania tego drona czekałem od dnia premiery. W praktyce okazał się jeszcze lepszy, niż można było sądzić. DJI Mavic 2 Pro to dron dopracowany właściwie do perfekcji.
DJI Mavic 2 Pro to następca drona, który zrewolucjonizował rynek, na dobre rozpoczynając erę składanych urządzeń. I choć składana konstrukcja nie brzmi zbyt rewolucyjnie, to w praktyce niewyobrażalnie poprawia walory użytkowe, zwłaszcza dla osób, które chcą podróżować z dronem. Od czasu pierwszego Mavika drona można wrzucić do każdego plecaka fotograficznego, w miejsce większego obiektywu. Wcześniej podróżowanie z dronem wymagało zabrania osobnego plecaka albo walizki.
Druga odsłona Mavika to kolejna rewolucja. Tym razem DJI skupiło się na jakości obrazu. Po raz pierwszy do składanej konstrukcji trafiła duża, jednocalowa matryca, którą wcześniej można było spotkać w plecakowym dronie DJI Phantom 4 Pro. DJI stworzyło więc coś na kształt latającego aparatu Sony RX100.
Seria Mavic 2 doczekała się też odnogi. Obok opisywanego dziś Mavica 2 Pro pojawił się Mavic 2 Zoom z mniejszą matrycą, ale za to z obiektywem wyposażony w zoom optyczny.
Co nowego w DJI Mavic 2 Pro? Zestaw przypomina pierwszą generację.
[gallery columns="2" link="file" size="full" ids="815927,815930"]
W bardzo gustownym i dobrze wykonanym pudełku znajdziemy przede wszystkim drona i nowy kontroler, o którym dalej. Jest też ładowarka do akumulatora i kontrolera, komplet czterech śmigieł i do tego dwa zapasowe oraz wszystkie niezbędne przewody do transmisji danych. Miłym dodatkiem są też zapasowe drążki do kontrolera.
DJI Mavic 2 Pro zauważalnie przytył.
Masa wzrosła z 734 g do 907 g, co od razu czuć w dłoni. Jest to wynikiem dodania szeregu czujników, dzięki którym dron wykrywa przeszkody w każdym kierunku, choć należy dodać, że nie widzi w pełnych 360 stopniach. Może pojawić się sytuacja, kiedy drobna przeszkoda znajdzie się w „martwym polu”, więc obecność czujników nie zwalnia operatora z uwagi.
Liczba dodatkowych kamer robi wrażenie. Obudowa jest nimi wprost naszpikowana, co widać zwłaszcza z tyłu i od dołu. To wszystko sprawia, że korpus drona jest też nieco wyższy niż w poprzedniku.
Pojawiły się też nowe śmigła o innym kształcie, dzięki którym Mavic 2 Pro lata zauważalnie ciszej od poprzednika. Różnica jest znaczna, ale nadal wyraźnie słychać na niebie charakterystyczny, niepodrabialny dźwięk drona, który od razu skupia uwagę osób postronnych.
Drobną różnicą na obudowie jest też umiejscowienie tylnego światła. Wcześniej była jedna lampka na korpusie, a teraz są dwie na tylnych ramionach. Pomaga to w ustaleniu pozycji drona na niebie.
Nie bez znaczenia jest też nowa, jednoelementowa osłona kamery. Nadal jej zakładanie przypomina origami, ale tym razem założenie trwa krócej, a do tego dzięki masywniejszej konstrukcji gimbala nie mamy wrażenia, że jeden niewłaściwy ruch uszkodzi kamerę.
Świetną cechą drona jest też wbudowana pamięć 8 GB. Jeżeli zapomnimy karty micro SD, nadal będziemy mogli filmować i fotografować. Aplikacja pozwala wybrać miejsce zapisu materiałów.
Jeśli liczysz, że po przesiadce na Mavica 2 Pro wykorzystasz swoje stare akumulatory, muszę cię rozczarować.
Dron korzysta z nowych ogniw, a do tego zmieniła się też ładowarka. Nadal może ona ładować akumulator i kontroler jednocześnie, ale jest jedno cięcie. W pierwszym Mavicu ładowarka miała dwa porty USB, więc mogła jednocześnie ładować kontroler i np. smartfona. Teraz mamy tylko jeden port USB.
A jeśli jesteśmy przy portach, zmienił się port transmisji danych w dronie. Teraz jest to USB-C. Niestety rodzi to niekonsekwencję, bo kontroler nadal ma gniazdo micro USB do ładowania. Co więcej, w pudełku znajdziemy tylko przewód USB - USB-C. Jest jednak przejściówka z USB-C na MicroUSB, więc z jednej strony producent pomyślał o wszystkim, ale z drugiej, przydałoby się ujednolicenie portów w dronie i kontrolerze.
A sam akumulator drona? Jest większy i ma ciekawszy kształt diod ułożonych w pierścień. Najważniejsze jest jednak to, jak działa. Przy małym wietrze DJI Mavic 2 Pro jest w stanie latać pełne pół godziny na jednym ładowaniu! Wymaga to zmniejszenia poziomów alarmowych, po których dron zaczyna powrót do domu, ale jest to możliwe. Czuć różnicę na korzyść względem pierwszego Mavica.
Kontroler Mavica 2 Pro na pierwszy rzut oka wygląda podobnie jak w poprzedniku, ale kryje mnóstwo usprawnień.
Oczywiście w pierwszej chwili rzuca się w oczy nowy kolor. Kontroler jest w takim samym kolorze jak dron, a w poprzedniku był czarny.
Ważniejsze są jednak funkcje. Przede wszystkim, mamy odkręcane drążki takie jak w Mavicu Air. Chowają się one pod składanymi ramionami kontrolera, więc na pewno nie zgubimy ich w transporcie. W razie gdyby ktoś miał pecha, w zestawie są dwa zapasowe drążki. Płaski kontroler wymaga w torbie znacznie mniej miejsca.
Zmian jest jednak więcej. Przełącznik po prawej stronie ma teraz trzy pozycje: standard, Sport i Tripod (tryb statywu). Szybki dostęp tej ostatniej funkcji to świetny zabieg, bo jest jedną z najczęściej wykorzystywanych przy zdjęciach.
Kapitalną nowością jest fakt, że teraz kontroler może ładować smartfona! To bardzo dobra wiadomość, bo akumulator aparatury jest duży i pozwala wylatać kilka akumulatorów drona, a w czasie lotu smartfon rozładowuje się szybko.
Rozkład przycisków jest taki sam, ale zmieniła się funkcja przycisku migawki. Pojawiła się możliwość wciśnięcia go do połowy, by ustawić ostrość, tak jak w aparacie. Wciśnięcie do końca wyzwala migawkę. W Mavicu 1 trzeba było przypisać jeden przycisk do ustawiania ostrości, lub dotykać ekranu smartfona. Zmieniły się też pokrętła. Teraz oba mają ograniczniki ruchu i możemy je tylko wychylać, bez pełnych obrotów. W Mavicu 1 prawe kółko umożliwiało pełny obrót o 360 stopni.
[gallery columns="2" link="file" size="large" ids="815963,815966"]
Kontroler jest kompatybilny właściwie z każdym smartfonem dostępnym na rynku. Do tego w pudełku są trzy przewody do podłączania telefonu: Lightning, USB-C i micro USB.
Pierwsze skrzypce gra nowa kamera stworzona przez Hasselblada.
Jest ona znacznie masywniejsza od poprzedniczki. Nic w tym dziwnego, bo kryje sensor CMOS o przekątnej jednego cala i rozdzielczości 20 milionów pikseli. Ogniskowa ma 28 mm w przeliczeniu na pełną klatkę, a jasność… jest zmienna! Tak, nareszcie mamy możliwość sterowania przysłoną w zakresie f/2.8 - f/11.
Możemy nagrywać w rozdzielczości 4K (24/25/30p), 2,7K (do 60 kl./s) lub Full HD (do 120 kl./s). Maksymalny bitrate filmów wynosi 100 Mbps, a do wyboru mamy zapis H.264 lub H.265. Dron ma też profile obrazu, w tym płaski profil D-Cinelike i logarytmiczny Dlog-M. Jest też wsparcie dla filmów HDR, a konkretnie HLG w 10 bitach. Nie muszę chyba wspominać, że w przypadku zdjęć mamy zapis RAW?
To wszystko sprawia, że kamera Mavica 2 Pro jest niesamowicie zaawansowana technicznie. W kwestii użytkowej pojawiła się możliwość wychylenia jej do góry, czego nie było w pierwszym Mavicu.
Niestety w tej beczce miodu jest jedna łyżka dziegciu. Straciliśmy możliwość ustawienia kamery w pionie, w trybie portretowym, który sprawdzał się doskonale do robienia panoram w trybie RAW. Szkoda, bo bardzo lubiłem tę funkcję.
Jakość zdjęć i filmów.
Parametry opisane wyżej robią wrażenie, ale obraz wyrazi więcej niż słowa. Tylko zobaczcie, co potrafi dron na pełnej automatyce w trybie 4K w 30 kl./s.
Kapitalnie wypada też nowa funkcja hyperlapse, która potrafi zrobić spektakularne filmy. Mamy do wybory timelapse z dronem zawieszonym w jednym punkcie lub hyperlpase z poruszaniem się drona na kilku zaprogramowanych kierunkach (m.in. po okręgu). Można też sterować liczbą klatek i interwałem. Poniżej przykład czterominutowego lotu skompresowanego do pięciu sekund.
A na ile lepiej wypada kamera w porównaniu do poprzednika? Udało mi się zrobić stosowne porównanie. Widać, że zakres dynamiczny matrycy jest o wiele większy niż w poprzedniku. W wymagającej, kontrastowej scenie o dużej rozpiętości tonalnej Mavic Pro każe wybierać: przepalone niebo lub ciemny dół. W Mavicu 2 Pro wszystko jest odpowiednio naświetlone.
A zdjęcia? W przypadku drona takiego jak Mavic 2 Pro aż szkoda marnować karty pamięci na zdjęcia JPG, dlatego zobaczcie, jak wyglądają obrobione zdjęcia RAW. Ponownie, zakres tonalny jest gigantyczny!
Co więcej, zakres dynamiczny można rozszerzyć korzystając z automatycznego bracketingu, który można złożyć do HDR-a podczas edycji. Poniżej kilka przykładów zdjęć obrobionych w taki właśnie sposób. Obróbka celowo jest dość agresywna, aby pokazać, jak dużo można wycisnąć z takich zdjęć.
Nagrania w mieście zostały wykonane pod okiem uprawnionego operatora ze świadectwem kwalifikacji UAVO.
A jak właściwie lata DJI Mavic 2 Pro?
Jeśli ktoś korzystał z pierwszego Mavica Pro, Mavica Air lub nawet ze Sparka, poczuje się jak w domu. Co prawda w większym i lepiej wyposażonym, ale znajomym.
Latanie Mavikiem 2 Pro jest niesamowicie przyjemne i bezstresowe. Dron nawet przy bardzo silnym wietrze zachowuje się całkowicie przewidywalnie. Ruch bardziej przypomina jazdę po równym asfalcie, niż faktyczny lot.
Do tego czuć, że DJI na każdym kroku dba o bezpieczeństwo. Przede wszystkim, mamy regularne aktualizacje, w tym bazy miejsc, w których loty są zabronione. System wykrywania przeszkód działa i sprawdza się świetnie. Do tego kiedy akumulator osiągnie na tyle niski poziom, że energii wystarczy tylko na powrót (z niewielkim zapasem), Mavic 2 Pro sam zacznie wracać do punktu startu (oczywiście wcześniej informuje o tym w aplikacji). Z jaką skutecznością? Poniżej możecie zobaczyć stopień dokładności automatycznego powrotu i lądowania. Startowałem ze środka okręgu.
[caption id="attachment_815945" align="alignnone" width="1000"] Lądowanie w trybie automatycznego powrotu do domu. Dokładność większa niż pół metra.[/caption]
Aplikacja różni się względem poprzednika tylko nieznacznie. Tu i tam mamy więcej opcji kamery, czy więcej automatycznych trybów lotu. Najważniejszy z nich to nowy Hyperlapse, którego efekty możecie zobaczyć wyżej. Drobnego odświeżenia odczekał się też tryb Point of Interest, w którym dron automatycznie okrąża wybrany obiekt celując w niego kamerą. Nie trzeba już podlatywać nad obiekt i kreślić promień okręgu. Można na ekranie zaznaczyć środek, a dron na podstawie kalkulacji 3D z oddali określi swoje położenie i zacznie kreślić okręgi.
[gallery link="file" columns="2" size="full" ids="816068,816071,816077,816080"]
Poza nowymi trybami zmieniło się niewiele, dlatego mógłbym w tym miejscu ponowić opis z recenzji pierwszego Mavica Pro.
Czy są tu jakieś wady? Na kilka rzeczy trzeba zwrócić szczególną uwagę.
Niestety raz zdarzyło mi się, że straciłem podgląd obrazu z drona. Ta przypadłość mocno doskwierała pierwszemu Mavicowi. Łączność z kontrolerem nigdy nie została zerwana, a więc mogłem sterować dronem bez podglądu z kamery albo wymusić awaryjny powrót do miejsca startu. Nie udało mi się wymusić tego błędu ponownie, ale nawet pojedyncze zerwanie podglądu jest niepokojące.
Małym minusem była też duża aktualizacja oprogramowania, której nie dało się wykonać przez Androida, a iPhone jej nie widział. Musiałem skorzystać z komputera.
Podsumowując: 11/10.
Gdybyśmy wystawiali oceny liczbowe, DJI Mavic 2 Pro musiałby uzyskać najwyższą notę. O pierwszym Maviku pisałem, że to cudo współczesnej inżynierii. Mavic 2 Pro zasługuje na jeszcze większe pochwały, bo producent poprawił wszystkie kluczowe cechy Mavika.
DJI poprawiło to, co najważniejsze, a więc bezpieczeństwo lotów za sprawą sensorów, a także jakość filmów i zdjęć. Mavic 2 Pro z pewnością wygryzie z rynku serię Phantom, chyba, że DJI zdecyduje się na umieszczenie w niej większego sensora i wymiennej optyki. Póki co DJI Mavic 2 Pro to bez wątpienia najlepszy i najbardziej uniwersalny dron, jakiego może kupić pasjonat fotografii i filmowania, nawet taki, który pracuje komercyjnie.
Polecam zakup, jak i przesiadkę z pierwszego Mavica, bo jakość obrazu urosła w sposób bezprecedensowy. Dwa tygodnie z Mavikiem Pro były niesamowicie przyjemne, a sam dron to jeden z najlepszych sprzętów elektronicznych, jakie testowałem w mojej sześcioletniej historii pracy na Spider’s Web.
* Drona DJI Mavic 2 Pro wypożyczył nam sklep DJI ARS.
Czysta perfekcja. DJI Mavic 2 Pro – recenzja