Kupowaliście niedawno telewizor? Wybieraliście pralkę lub zmywarkę? Porównywaliście smartfony? Nazwy poszczególnych modeli potrafią zbić z tropu.
Czym się różni Huawei P9 od Huaweia P9? Czy Huawei P9 Lite jest lepszy, czy gorszy niż P10 Lite? Te i inne pytania pokazują, że problem z nazewnictwem potrafi sprawić trudność nawet wówczas, gdy orientujemy się na rynku sprzętu.
Przywołałem przykłady z katalogu chińskiego producenta smartfonów, przebojem zdobywającego rynek, bo są sztandarowe. Huawei P9 może różnić się od… Huaweia P9 i to znacznie. Wolicie mieć 3 czy 4 GB RAM? Pytanie ma sens, bo Huawei P9 L09 różni się od Huaweia P9 L29 właśnie ilością RAM-u.
Jeszcze gorzej jest z nazewnictwem rodziny Lite tego samego wytwórcy sprzętu. Konia z rzędem temu, kto bez zastanowienia odpowie, który smartfon jest lepszy. Ba, ciężko pojąć, który pojawił się wcześniej. Nie wierzycie, sprawdźcie różnice między modelami P9 Lite 2017 (dla ułatwienia występującym w niektórych krajach pod szyldem P8 Lite 2017), a po prostu P9.
Jedyną osobą, którą znam i która te niuanse pojmuje, jest Dawid Kosiński. Zresztą kilka miesięcy temu te różnice tłumaczył na łamach Spider's Web.
To tylko przykłady, bo problem jest szerszy.
Nawet Apple, które niby stosuje dość proste nazewnictwo, potrafi zirytować. Na przykład po iPadzie 2 nie nastąpił iPad 3, tylko New iPad. iPad 4 oznaczony został zaś jako iPad with Retina display, a pojawił się w tym samym roku, co iPad 3. Ostatni iPad z rodziny pozbawionej w nazwie słowa Pro to po prostu iPad. Jego poprzednikiem jest zaś iPad Air 2.
Póki co (jeszcze) dość łatwo zidentyfikować iPhone’y. Modele 6S i 6S Plus, 7 i 7 Plus są rozróżnialne przede wszystkim po przekątnej ekranu. iPhone SE to z kolei 4-calowy, mniejszy iPhone. Co prawda obraz ten zaburza choćby iPhone 5C, ale niech tam. To już historia i chwilowy wyskok firmy. Przypuszczam, że iPhone 8 nazwany zostanie po prostu iPhone i cała ta dość spójna konstrukcja nazewnicza po prostu się zawali.
Rynek smartfonów mimo wszystko jest jeszcze w miarę czytelny. Urządzenia podzielone są często na różne rodziny, co pomaga zidentyfikować, czy mamy do czynienia ze średnią czy górną półką. Najłatwiej prawdopodobnie rozróżnić flagowce. Niżej jest już tylko gorzej.
Problem z identyfikacją smartfonów czy tabletów to pikuś przy oznaczeniach sprzętu RTV i AGD.
Spójrzmy na nazewnictwo telewizorów. Czym różnią się modele LG 43LH570V od 43LH630V od 43LJ515V? Wszystkie mają 43 cale i rozdzielczość Full HD. Zmywarki? Bosch SPS58M98EU kosztuje tyle samo co Bosch SPS58M88EU. Obie mają szerokość 45 centymetrów.
Lodówki i pralki już łaskawie pominę, ale tę listę można ciągnąć praktycznie w nieskończoność. Dotyczy różnych kategorii sprzętu - od słuchawek po soundbary czy zestawy kina domowego.
Klient niby nie musi znać tych wszystkich numerków, nazw i symboli. W dobie zakupów internetowych takie założenie jest niestety błędne. Szukając sprzętu na stronach sklepów, próbujemy wybrać najbardziej dopasowany wariant. Gdy już znajdziemy interesujący nas model, wrzucamy go do porównywarek. I bardzo często klniemy pod nosem, sprawdzając, czy rzeczywiście mamy do czynienia z tym samym modelem, który wkleiliśmy do wyszukiwarki.
Jasne, ten długi katalog oznaczeń wymusza różnorodność produktów, a ta z założenia jest dobra. Wiadomo, bardzo często różnice są niezbyt duże lub mało istotne. Z drugiej strony kupując smartfona, wolałbym 1 GB RAM-u więcej.
Przypomina się w tym miejscu scena, gdy Steve Jobs w 1997 r. wrócił do Apple. Opisuje ją w swojej książce Być jak Steve Jobs Leander Kahney.
Kiedy usiadłem w fotelu, zobaczyłem tysiąc i jeden produktów - tłumaczył się później Jobs. - Coś niesamowitego. Zacząłem rozpytywać, dlaczego polecają mi 3400, a nie 4400? Kiedy warto przesiąść się na 6500, ale nie na 7300? Po trzech tygodniach sam nie mogłem znaleźć odpowiedzi. A skoro ja nie mogłem, to co mieli powiedzieć nasi klienci?
Ten obrazek świetnie pokazuje problem. Jeżeli interesujecie się technologiami i wasi znajomi lub rodzina o tym wiedzą, często otrzymujecie pytania, jaki sprzęt wybrać. Ostatnio prowadzę podobną dyskusję z moim przyjacielem. Dotyczy ona zakupu laptopa dla jego córki. Przerzucamy się linkami do interesującego sprzętu. Porównujemy. W pewnym momencie przestaliśmy rozróżniać czy już widzieliśmy dany model, czy jest on nową propozycją.
Nie wiem czy da się problem rozwiązać, bo ten kij ma dwa końce. Uproszczenia nazw mogą być równie mylące, jak ciągi literowo-cyfrowe przy lodówkach czy zmywarkach. Dobrze ilustruje to kwestia nazewnictwa czytników Amazonu. Nazwa Kindle Paperwhite jest czytelna, może stanowić problem, gdy szukamy wcześniejszego modelu i patrzymy na generacje. Zwykły Kindle może być 8. generacji, ale też 7. i 6.
Nie pozostaje nam prawdopodobnie nic innego, jak ślęczeć i porównywać. Oczywiście pod warunkiem, że chcemy zaoszczędzić, a nie pójdziemy do najbliższego sklepu i kierując się ceną wybierzemy najdroższy model. To prostsze, ale niekoniecznie najlepsze rozwiązanie.
* Cytat pochodzi z książki "Być jak Steve Jobs, Leandera Kahneya w przekładzie Krzysztofa Dudka, wydanej przez Znak w 2010 r.
Gdyby Steve Jobs chciał dzisiaj kupić telewizor lub zmywarkę, to by się rozpłakał