Pożary na wysypiskach śmieci w Polsce przestały być problemem lokalnym. Komisja Europejska zaczyna powoli interesować się tematem. Na razie tylko monitoruje sytuację.
Brytyjski Telegraph opublikował artykuł, który zwrócił oczy Unii Europejskiej na płonące w Polsce wysypiska. Nie padły, żadne konkretne deklaracje, ale Unia wyraziła swoje zaniepokojenie częstotliwością pożarów i obiecała monitorować sytuację.
Telegraph opisał działania polskiej mafii śmieciowej.
Niemal równo dwa miesiące temu płonęło wysypisko w Zgierzu. Ogromny słup dymu był widoczny z kilometrów, spłonęło wtedy ok. 50 ton śmieci. To tylko jeden z najsłynniejszych pożarów, które ostatnio z niepokojącą regularnością nawiedzają nasz kraj.
Kiedy w styczniu tego roku Chiny przestały przyjmować z otwartymi ramionami część śmieci z Europy, trzeba było znaleźć alternatywę. I ją znaleziono. W końcu składowanie odpadów może być całkiem dochodowym interesem, a my jesteśmy ponoć narodem przedsiębiorczym. Nasi rodacy doszli do wniosku, że pecunia non olet (no, chyba że akurat płonie) i zaczęli na potęgę składować śmieci.
Pożary na wysypiskach śmieci były zawsze, ale teraz jest ich podejrzanie dużo.
Dziennikarz Telegraph mówi wręcz o polskiej mafii śmieciowej, która chętnie przyjmuje odpady w zamian za łapówki. Nie zwala jednak całej winy na Polaków. Jak słusznie zauważa, przy tak niskich cenach, sprzedający muszą być świadomi tego, że odpady nie zostaną poddane recyklingowi, ale znikną w znacznie mniej kosztowny sposób.
Spalanie śmieci w spalarniach kosztuje, składować ich w nieskończoność się nie da. Jeśli ktoś ma w poważaniu to, że truje całą okolicę, przypadkowe pożary wyglądają jak opłacalne rozwiązanie. Jak wyliczył portal money.pl, na pożarze w Zgierzu zarobiono na czysto 11 mln zł.
Komisja Europejska zareagowała na artykuł.
Enrico Brivio, rzecznik Komisji Europejskiej, oznajmił, że trzeba zacząć monitorować sprawę nielegalnie płonących śmieci w niektórych krajach członkowskich. Nie wiadomo jednak, czy pójdą za tym jakieś realne działania. Ściganie przestępstw nie należy do kompetencji komisji i muszą się tym zająć władze konkretnych państw.
W Polsce o problemie jest głośno co najmniej od czerwca, kiedy spłonęło wysypisko w Zgierzu. Dziennikarz Telegraph rozmawiał z zastępcą prezydenta tego miasta. Zdradza on, że działalność wysypiska budziła jego wątpliwości, ale jak twierdzi, miał związane ręce. Nie było przepisów, które pomogłyby w walce z procederem. To ma się zmienić. Pakiet odpadowy, który miał uszczelnić przepisy regulujące gospodarkę śmieciami, został przyjęty przez Sejm na początku lipca.
Premier Mateusz Morawiecki mówił, że jeśli śmieci dalej będą płonąć w takich ilościach, może zakazać wwozu do Polski odpadów z innych krajów.
Dym z palących się w Polsce wysypisk śmieci dotarł do Komisji Europejskiej