Po latach od premiery Apple Pay pojawiło się w kraju nad Wisłą. Czekaliśmy tak długo, że na naszym rynku usługę Apple’a wyprzedziła nawet konkurencyjna i młodsza usługa - Google Pay. Tylko co z tego, skoro system płatności zbliżeniowych pod względem wyników rozkłada rozwiązanie Google’a na łopatki.
Apple Pay zadebiutowało w Stanach Zjednoczonych wraz iPhone’ami 6 i 6 Plus. Mieszkańcy kraju nad Wisłą, by płacić iPhone’ami zbliżeniowo, musieli czekać jednak aż 3,5 roku. Stali się obiektem drwin ze strony fanów Androida, którzy mogli korzystać z tej funkcji znacznie wcześniej. Najpierw w aplikacjach wybranych banków, a potem z użyciem Google Pay.
System płatności zbliżeniowych od Google’a nie okazał się jednak oszałamiającym sukcesem zaraz po premierze. Chociaż smartfony z Androidem dominują wśród użytkowników z Polski, a coraz więcej modeli z tych niższych półek cenowych ma chipy NFC, to adopcja Google Pay (jeszcze pod nazwą Android Pay) przebiegała powoli.
Po kilku miesiącach obecności w Polsce z Google Pay skorzystało 25 tys. osób.
Google’owi zajęło kilka miesięcy, by przekonać 25 tys. osób do płatności telefonem w kraju, który ma blisko 40 mln mieszkańców. A teraz ten wynik możemy porównać z konkurencyjną usługą dla Google Pay. Jak podaje serwis Cashless, płatności zbliżeniowe Apple’a cieszą się znacznie większym zainteresowaniem na starcie.
Wedle wstępnych danych z Apple Pay w Polsce skorzystało kilkadziesiąt tysięcy użytkowników… pierwszego dnia! To nokaut. W przypadku mBanku miało być ich zaś w ciągu pierwszej doby dwukrotnie więcej, niż w przypadku Google Pay, chociaż Androidów na polskim rynku jest kilkukrotnie więcej niż iPhone’ów.
Można oczywiście próbować to racjonalizować. Można przekonywać, że Apple Pay wspiera więcej banków, a na polskim rynku Google przetarł Apple’owi szlaki, a dopiero teraz odbiorcy przekonują się do płacenia telefonem. Przyczyny większego zainteresowania Apple Pay szukałbym jednak gdzie indziej.
Użytkowników iPhone’ów jest mniej, ale mają więcej pieniędzy.
Niezależnie z której strony spojrzeć, to użytkownicy sprzętów Apple’a przedstawiani są jako zamożniejsi. Chociaż z Google Play korzysta więcej ludzi, to deweloperzy zarabiają średnio znacznie więcej na aplikacjach na iPhone’y i iPady. Użytkownicy sprzętów z jabłkiem w logo wydają też prawie ponad dwukrotnie więcej w serwisach e-commerce.
Android jest liderem rynku pod względem ilościowym, ale z tym systemem operacyjnym sprzedawane są nie tylko sztandardowe modele, ale też telefony za złotówkę w niskim abonamencie. W portfolio Apple’a próżno zaś szukać tanich telefonów, a nawet te starsze można zaliczyć do segmentu premium.
Nie powinno więc dziwić, że klienci płacący średnio więcej za sprzęt, mają też statystycznie więcej gotówki do rozdysponowania na usługi i zakupy, w tym w sklepach z aplikacjami i sklepach online. I w tym kontekście naprawdę nic szczególnego w tym, że Apple Pay przyjmuje się w Polsce szybciej, niż Google Pay.
Dlaczego z użytkownikami Apple trzeba się liczyć, nawet jeśli jest ich mało? Odpowiedź: bo mają pieniądze