Moja pierwsza wizyta w Lizbonie zaczęła się mocno niefortunnie.
Codziennie dzielę się z wami jednym najlepszym zdjęciem, które wykonałem danego dnia smartfonem Samsung Galaxy A5 2017.
Ten lot nie należał do szczególnie udanych. Zaczęło się od miejsca przydzielonego na środku, bez możliwości zmiany. Jeśli tylko mogę, wybieram w samolocie miejsce przy oknie. Dla widoków, możliwości fotografowania i tego przyjemnego uczucia, kiedy po przebiciu się przez chmury nareszcie widać słońce.
Po czterech godzinach lotu przeżyłem najgorsze w życiu lądowanie. Mocno odbiliśmy się kołami od pasa startowego, wnętrzności zrobiły kilka fiołków, ale ostatecznie wszystko skończyło się szczęśliwie.
Niestety, na dokładkę odebrałem zniszczoną podczas lotu walizkę, co oczywiście wiązało się ze stratą czasu na reklamację. Dodając do tego duże opóźnienie lotu i odległe transfery, nie miałem okazji zrobić zdjęć w mieście.
I gdyby nie ciekawa rozmowa w trakcie, byłby to mój najgorszy lot życia.
Nie, to nie był fotograficzny dzień.
Przy takich okolicznościach trudno mieć głowę do zdjęć, dlatego dziś będzie dość banalnie. Prosty kadr zrobiony tuż po wyjściu z samolotu.
Mam nadzieję, że od jutra Lizbona zaskoczy mnie in plus. To piękne miasto, więc liczę przynajmniej na kilka ciekawych kadrów.
Kolejne zdjęcie już jutro. W międzyczasie zapraszam do obejrzenia mojego profilu na Tookapic, gdzie znajdziecie wszystkie zdjęcia powstałe w naszym projekcie fotograficznym tworzonym wspólnie z Samsungiem i Tookapic.
Lizbona wita – złapane smartfonem #45