Po obdzwonieniu kilkudziesięciu urzędów skarbowych w Polsce wiem dwie rzeczy. Pierwsza: łączenie telefonem to kara. Albo nikt nie odbiera, albo rozbudowana automatyczna centralna przeprowadza wywiad-rzekę. Albo po prostu nie ma numeru, tylko mail. I druga: z kryptowalutami jest bardzo podobnie – co urząd, to inna interpretacja. Albo po prostu jej brak.
Postanowiliśmy poradzić się w urzędach skarbowych, jak właściwe rozliczyć się z transakcji kryptowalutami. Już samo dodzwonienie się może kosztować zawał serca. „Numer nie odpowiada” okazuje się przy tej czynności wyjątkowo częstym komunikatem. Jeśli myślicie, że połączenie to połowa sukcesu, to jesteście w błędzie. Wiedzę urzędników na interesujący nas temat najlepiej nazwać... incydentalną.
Ktoś wrzucił granat, czyli komunikat ministerstwa.
Ministerstwo Finansów, publikując na początku kwietnia opinię dotyczącą właściwego rozliczenia podatkowego z transakcji kryptowalutami, nieźle namieszało. Oprócz interpretacyjnych wątpliwości wyszło na jaw, że do każdej transakcji potrzebna będzie jedna deklaracja. Co gorsza, w swoim komunikacie resort nie podaje ram czasowych, sugerując, że z takich transakcji trzeba rozliczać się od ich początków – od 2016 r.
Możecie domyślać się, co poczuli ci, którzy kryptowaluty traktują jako nowy instrument rynków finansowych. Dzisiaj wiedzą, że tak trudnego rozliczenia podatkowego pewnie w swoim życiu jeszcze nie pisali. I do tego muszą dużo pamiętać.
Bo wiemy lepiej – taka moda.
A może to tak wcale nie jest? Może to tylko owi kryptowaluciarze mącą wodę w jeziorze patykiem, a tak naprawdę wszystko jest jasne? Nie na darmo trwały w tej sprawie konsultacje Ministerstwa Finansów ze skarbówką. I podczas owej burzy bardzo mądrych głów coś ustalili, do czego podatnicy muszą się dostosować. I po co te mecyje?
Tak, rzeczywiście, tak mogło być. Ale nie w Polsce. W naszym kraju panuje wszak moda na „wszystkowiedzenie”. A resort finansów – niczym Grzegorz Krychowiak – należy do tych zdecydowanie najmodniejszych.
Kontakt i informacja między urzędami nie istnieją.
Nie było więc żadnej burzy mózgów, żadnych debat z reprezentantami urzędów skarbowych. Efekt? Ci ostatni najczęściej na zapytanie o rozliczenie z kryptowalut rozkładają bezradnie ręce. Trochę bardziej zorientowani wiedzą o opinii resortu finansów i kierują nas na tamtejszą stronę internetową. Ale od siebie nic, żadnej interpretacyjnej pomocnej dłoni. Nie wierzycie? Przeczytajcie.
Dwa telefony – dwa różne dokumenty.
W swoich telefonicznych poszukiwaniach interpretacyjnej pomocy nie użyłem żadnego klucza. Że dzwonię tylko np. do miast powyżej 100 tys. mieszkańców, albo tych tylko wojewódzkich. Po prostu postanowiłem podzwonić po tych większych i mniejszych, bez szczególnego wzorca.
Na początek Żywiec. Po nieskutecznym wydzwanianiu po miastach województwa śląskiego palec w końcu spoczął na ostatniej literze alfabetu. I szok! Wreszcie ktoś odebrał:
Krytpowaluty to handel. Wpisujemy w odpowiedniej rubryce w działalności gospodarczej i po sprawie – słyszę w słuchawce.
Ale ja nie prowadzę działalności gospodarczej – nie daję za wygraną.
Widziałam komunikat na stronie Ministerstwa Finansów. Czytałam, ale się nie zgłębiłam. W przypadku jeżeli byłaby to transakcja jednorazowa, potrzebny będzie PIT-36 - pada ostateczna odpowiedź.
Może w zdecydowanie większym Wrocławiu będą konkretniejsi?
Kryptowaluty to dochody zagraniczne. Potrzebujemy PIT-38 – na tym kończy się tłumaczenie pracownika Urzędu Skarbowego we Wrocławiu.
Dwa telefony i podają mi dwa różne dokumenty: PIT-36 i PIT-38. I jakoś wiele więcej na razie się nie dowiedziałem.
Coś tam wiemy, ale więcej na stronie resortu.
Niezrażony brnę dalej w telefoniczne ustalenia. Teraz pada na Olsztyn. Dzwonię. Po drugiej stronie męski, zdecydowany głos, sugerujący, że jego właściciel jak najbardziej wie, co mówi:
W przypadku kryptowalut, o ile nie jest prowadzona działalność gospodarcza, potrzebny jest PIT-36 i wpisujemy dane z tej transakcji po stronie dochodów - słyszę.
Ale ja prowadzę działalność – tutaj przyjmuję odwrotną taktykę.
To nic się nie zmienia. Rozliczenie jak do tej pory. Tylko wpisanie odpowiednich wartości w polu „dochody” – informuje mnie pan z wrocławskiej skarbówki.
Podobno formułkę słyszę m.in. w Katowicach, Częstochowie, Gorzowie Wielkopolskim i Szczecinie. W przypadku dopytywania bardziej szczegółowego reakcja wszędzie taka sama: skierowanie do strony Ministerstwa Finansów. Czyli pracownicy skarbówek, czego rzecz jasna od nich samych nie usłyszałem, po prostu resortowych zasad rozliczania z kryptowalut nie znają.
Dzwonię też do mniejszych miast. M.in. do skarbówek w Sokołowie Podlaskim, Przasnyszu, Kościerzynie czy Siemianowicach Śląskich. Gdzieniegdzie rozgraniczają transakcje zawarte w ramach działalności gospodarczej i te indywidualne. Ale poza tym nic. Jeden tylko kierunek: komunikat Ministerstwa Finansów.
Kryptowaluty cierpią na polskiego pecha.
Już wiem, jak się czują ci, którzy postanowili zająć się handlem kryptowalutami. Mieli wszak do tego pełne prawo. Ich ryzyko. Ale teraz, po suchym komunikacie resortu finansów i gremialnej niewiedzy skarbówek, muszą mieć podwyższone ciśnienie. Zwłaszcza że nie do końca wiadomo, kogo jeszcze pytać, gdzie szukać kolejnych dróżek interpretacyjnych. Radźcie sobie sami, ot co.
Szkoda, że nikt z Ministerstwa Finansów nie przekazał skarbówkom jasnego i zrozumiałego dla wszystkich przekazu. A przecież potrafią. Tak jak w przypadku komunikatu zachęcającego do korzystania z e-deklaracji i wysyłania zeznania podatkowego. Usłyszycie go w słuchawce dzwoniąc do każdego urzędu skarbowego w Polsce. Widać kryptowaluty nie miały tyle szczęścia i komunikatu się nie doczekały.
Sprawdziliśmy, ile urzędy skarbowe wiedzą o rozliczaniu kryptowalut. Nie jest dobrze