Fani Wunderlista, mam dla was złe wieści. Microsoft w końcu wykorzystuje własność intelektualna zdobytą po jego przejęciu by stworzyć własną aplikację. Sprawdzamy, czy wersja od giganta z Redmond w ogóle umywa się do pierwowzoru.
Zanim zaczniemy, napiszmy najpierw, że już w opisie aplikacji Microsoft To-Do znajduje się informacja, że ta jest w bardzo wczesnym stanie rozwoju i na razie firma zachęca bardziej do jej testowania, niż codziennego użytkowania. Tę drugą rolę na razie nadal będzie spełniał Wunderlist.
Trudno się temu dziwić, bowiem Microsoft To-Do jest pozbawione wielu kluczowych funkcji, które aplikacja tego typu powinna posiadać. Zacznijmy od współdzielenia zadań do wykonania, które w tej aplikacji… nie jest dostępne. Nie możemy więc tworzyć wspólnych list z innymi użytkownikami. To-Do w obecnej formie można wykorzystywać tylko prywatnie.
Na szczęście już teraz usługa jest w pełni mobilna. Oznacza to, że mamy do niej dostęp z dowolnego urządzenia z dostępem do Internetu. Dostępne są aplikacje klienckie dla Windows 10, Windows 10 Mobile, iOS i Android. A jeżeli dysponujemy innym urządzeniem możemy skorzystać z wersji webowej. Microsoft To-Do obsługuje import list zadań z Todoist i Wunderlista.
Microsoft To-Do będzie rozwijany, ale jego celem pozostaje prostota.
Aplikacja, jak zaznacza Microsoft, będzie miała rozbudowaną funkcjonalność, ale nie należy się też spodziewać jakiegoś potężnego narzędzia. To-Do ma być proste, przejrzyste i łatwe.
[caption id="attachment_558870" align="aligncenter" width="1000"] W zasadzie to udało mi się zmieścić prawie całą funkcjonalność Microsoft To-Do w jednym zrzucie ekranowym[/caption]
No i faktycznie… jest. W aplikacji możemy dodawać różne zadania do wykonania, jak w każdej innej tego typu. Możemy dzielić grupy zadań na poszczególne listy, każdą z list możemy inaczej kolorować dla większej czytelności. Możemy też dla każdego z zadań definiować przeróżne terminy przypomnień i powiadomień.
Aplikacja oferuje też „inteligentne sugestie”. Nie mam jednak zielonego pojęcia, jak one działają ani na jakiej zasadzie. Aplikacja zasugerowała mi, bym dziś zajął się kilkoma zadaniami zaplanowanymi na przyszłość, które jakiś czas temu dodałem do Wunderlista. Jak je dobrała, czym się kierowała? Opisu, niestety, brak.
Microsoft To-Do jest uroczy i ładny. Jest jednak na razie zbyt prosty, by traktować go poważnie.
Bo jeżeli usługa jest „ładna” i „działa” to nieco za mało, by móc ją komukolwiek polecić. Nie tylko konkurencja oferuje bardziej funkcjonalne alternatywy, to nawet sam Microsoft oferuje więcej w swoim Wunderliście.
Ciekawi mnie jednak jedno. Czy skoro Microsoft To-Do jest już do pobrania, to czy Wunderlista przypadkiem nie czeka ten sam los, co Sunrise Calendar po tym, jak Microsoft Outlook go wchłonął? Choć nikt tego nie ogłosił w żaden sposób, to niestety należy się tego spodziewać.
Dni Wunderlista najprawdopodobniej są już, niestety, policzone. Choć mam nadzieję, że jeszcze trochę pożyje. Nie dlatego bym miał jakiś problem z przesiadką na inne rozwiązanie. Ale dlatego, że Microsoft To-Do spełni oczekiwania tylko najmniej wymagających użytkowników. To taki Paint, gdy potrzebny jest nam Photoshop. Sam brak możliwości współdzielenia list zadań jest niestety – przynajmniej na razie – dyskwalifikujący dla znaczne części z nas, a już z całą pewnością dla mnie,
A więc tak wygląda następca Wunderlista. Choć na razie to prototyp