Tegoroczny finał Intel Extreme Masters w CS:GO z całą pewnością nie był nudny. Aż do dogrywki na piątej mapie nie było wiadomo, która drużyna zgarnie główną nagrodę i tytuł mistrza Katowic.
Pierwsza mapa de_cache została zdominowana przez FaZe. Szwedzi zostali zdominowani zarówno ekonomicznie, jak i aktycznie. Nie licząc świetnej pistoletówki Fnatic, fani tego zespołu raczej nie będą długo wspominać tej rundy. Po takim popisie FaZe pomyślałem sobie, że to będzie szybki, jednostronny i nudny finał. Tymczasem...
Finał w CS:GO Intel Extreme Masters dopiero się zaczynał.
Zawodnicy Fnatic obudzili się na Inferno. Nie była to zbyt szybka pobudka, bo Szwedzi potrzebowali aż dwóch dogrywek, żeby wyrównać rachunki z pierwszej mapy. Jeśli nie oglądaliście meczu na żywo, polecam sprawdzić chociaż te dogrywki. Niektóre rundy były w nich iście epickie.
Po trochę przydługim Inferno nadszedł czas na mapę Overpass, do której drużyna Fnatic była przygotowana iście po mistrzowsku. Gdyby nie absolutnie genialna runda snajpera FaZe, Guardiana, to w zasadzie nie byłoby sensu wspominać o trzeciej mapie.
Na tak wysokim poziomie rzadko kiedy widzi się sytuacje, w której jeden gracz w pojedynkę eliminuje całą drużynę przeciwnika. W dodatku z karabinu snajperskiego. Dla mnie to najlepsza akcja całego turnieju. Szkoda, że taki popis nie wystarczył, żeby powstrzymać Fnatic.
Na czwartej mapie role znów się odwróciły. Szwedzi zagrali strasznie słabą pistoletówkę, po której zaczęli tracić rundę po rundzie. Szwedzi obudzili się ponownie w okolicach 16. rundy, ale to nie wystarczyło, żeby wygrać na Mirage'u i zakończyć finały wynikiem 3:1, który był jednym z najczęściej obstawianych rezultatów tegorocznego finału.
Mecz rozstrzygnął się dopiero na de_train.
Piąta mapa to klasyka gatunku i bardzo taktyczna mapa. Obie drużyny miały zresztą sporo do udowodnienia, więc ostatnia gra była bardzo dynamiczna i widać było, że każdy gracz daje z siebie wszystko. Fnatic miało strasznie słabo zaplanowaną obronę bombsite'ów. To jednak nie było najważniejsze. De_train dla obu stron zamienił się w serię pokazów indywidualnych umiejętności wszystkich zawodników.
W drugiej połowie, kiedy FaZe przeszło do obrony, zrobiło się jeszcze ciekawiej za sprawą flushy z Fnatic, który grał na trainie chyba najlepiej. Bez niego Szwedzi nie dostaliby ostatniej szansy w dogrywce, a już na pewno by jej nie wygrali. Jeśli nie wiecie, co to jest życiówka, to już wiecie. Miał ją flusha na de_train.
To był jeden z najlepszych finałów, jakie widziałem w Katowicach
5 map, 3 dogrywki, masa genialnych zagrywek i napięcie aż do końca. Nie wiem, czy był to najlepszy finał, jaki kiedykolwiek został rozegrany przed publiką w Spodku, ale na pewno był on jednym z lepszych. Jeśli nie oglądaliście tych gier na żywo, to polecam zainteresować się VOD-ami. Nawet znając wynik, te gry powinno oglądać się znakomicie.
Cóż to był za finał! Mistrzami CS:GO w Katowicach została drużyna Fnatic