Oczywiście tytuł to lekka przesada, ale zdradza dwie prawdy – tak, Motorola naprawdę uważa, że nadużywamy naszych smartfonów i tak, na premierę Moto G6 przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom Motorola nie skorzystała z okazji i nie pokazała nam na MWC 2018 nowej Moto G6, o której wiemy już niemal wszystko, prócz właśnie – daty premiery.
Powód? Wedle słów prominentnych przedstawicieli marki, nie jest to najlepszy moment na wypuszczenie telefonu do sprzedaży, a prezentacja modelu, na którego rynkowy debiut trzeba by czekać kilka miesięcy, nie jest najmądrzejszą strategią.
Dlatego na Moto G6 będziemy mogli jeszcze trochę poczekać.
W międzyczasie Motorola i tak ma pełne ręce roboty. Po ubiegłorocznym rebrandingu i ostatecznym zerwaniem z marką Lenovo Moto, firma musi wykonać ogromną pracę u podstaw, by na nowo zaistnieć w świadomości konsumentów. Także w Polsce.
Jak powiedział mi w czasie rozmowy Kuba Pancewicz, nowy General Manager na Polskę i Europę południowo-wschodnią Motorli, kluczowym wyzwaniem dla marki będzie umocnienie świadomości marki między klientami, którzy kojarzą może „starą Motorolę”, ale dziś kupując telefon patrzą bardziej w stronę znanych ich marek, jak LG, Samsung czy Huawei.
Efekty zwiększania tej świadomości widać w liczbach. Jeszcze dwa lata temu smartfony Moto miały ledwie 1-procentowe udziały w polskim rynku. Pod koniec 2017 roku było to już 10 proc. A, jak mówi Kuba, „to dopiero początek. Marka Motorola nigdzie się nie wybiera”.
Innymi słowy, firma nie przewiduje już żadnych rebrandingów. Motorola pozostanie Motorolą.
Motorola chce, żebyśmy korzystali ze swoich telefonów bardziej świadomie.
Ciekawy jest sposób, w jaki marka chce przekonać do siebie konsumentów. Głównym sloganem nadal pozostaje „inne jest lepsze”, ale w tym roku dołącza do niego inne przesłanie – jesteśmy uzależnieni i potrzebujemy tzw. Phone-life balance.
W ostatnim czasie firma opublikowała bardzo ciekawe wyniki badań, prowadzonych wspólnie z uniwersytetem Harvarda – link do badań znajdziecie tutaj. Wynika z nich, że aż 33 proc. Ludzi przedkłada telefon nad inne formy interakcji, aż 51 proc. uważa smartfon za swojego najlepszego przyjaciela i aż 49 proc. przyznaje, że kompulsywnie sprawdza swój telefon, by niczego nie przegapić.
Jednocześnie aż 61 proc. badanych zadeklarowało, że potrzebuje pomocy w leczeniu swojego uzależnienia i chciałoby wprowadzić phone-life balance w swoim życiu.
Tutaj na scenę wkracza Motorola, nie tylko mówiąc, ale i czyniąc. Jak o tym pomyśleć, to smartfony Motoroli już teraz proponują nam filozofię bardziej celowego użytkowania telefonów.
Jak powiedział mi Jan Huckfeldt, CMO Motoroli:
Nie jesteśmy zainteresowani wprowadzaniem do smartfonów nowych funkcji dla samego wprowadzania nowych funkcji. Przed wdrożeniem jakiejkolwiek innowacji zastanawiamy się, czy jest ona na pewno potrzebna użytkownikom.
Staramy się też ograniczyć kompulsję sięgania po telefon. Dlatego w naszych smartfonach można sprawdzić powiadomienia a nawet na nie zareagować bez odblokowywania telefonu, aby nie wsiąknąć niepotrzebnie na długie minuty np. w scrollowanie Facebooka.
Oprócz wbudowanych udogodnień, Motorola rozpoczęła współpracę z twórcami aplikacji SPACE, która uczy użytkowników bardziej celowego korzystania z telefonu oraz oferuje 60-dniowy program „leczenia uzależnienia” od smartfonu. Firma zachęca też developerów i oferuje wsparcie tym programistom, którzy stworzą rozwiązanie software’owe lub hardware’owe (Moto Mods) mające na celu uczynić korzystanie z telefonu bardziej świadomym.
Oczywiście żałuję, że nie zobaczyliśmy dziś nowego telefonu firmy, ale szanuję tę pozornie kontrintuicyjną strategię.
Technologia, przy całej swojej wspaniałości, niejednokrotnie odcina nas od prawdziwego życia. Na całym świecie w różnych dziedzinach obserwujemy rosnący trend „mindfullness”, czyli świadomości własnych działań. Jeśli o mnie chodzi, bardzo się cieszę, że liczący się na rynku producent elektroniki użytkowej odważył się powiedzieć głośno, ze pora zwolnić i zacząć używać technologii bardziej świadomie.
Jak podkreślali zarówno Jan Huckfeldt, jak i Kuba Pancewicz, „Motorola jest na rynku od 100 lat. To kładzie na naszych barkach pewną odpowiedzialność społeczną”.
Firma uderza w nuty, które mogą do niej przekonać tych ludzi, dla których ciągła pogoń za „nowym i lepszym” stała się męcząca. Którzy chcą czegoś innego. Widząc „inne jest lepsze” i starania Motoroli, byśmy używali naszych telefonów bardziej intencjonalnie, mogą dać szansę marce, nawet jeśli wcześniej tego nie rozważali.
Przyznaję, że patrząc na poczynania Motoroli i jej nowy kierunek jestem bardziej podekscytowany tym, co firma pokaże w najbliższym czasie, niż gdybym zobaczył dziś Moto G6. Szykują się spore zmiany i po raz pierwszy nie są to zmiany idące w kierunku zalewania rynku kolejnymi sprzętami, jak robią to wszyscy inni producenci.
Oby był to zalążek nowego trendu, który podłapie także konkurencja.
Jesteśmy tak uzależnieni od telefonów, że Motorola zdecydowała się nie pokazywać nowego modelu