Zazwyczaj widząc model studyjny możemy spokojnie założyć, że niewiele z niego trafi do modelu produkcyjnego. W przypadku Toyoty nie jest to aż tak oczywiste, a nowy FT-AC może znaleźć sporą liczbę fanów.
Studyjny FT-AC (Future Toyota Adventure Concept) nie stara się być bowiem eleganckim, wymuskanym, miejskim crossoverem.
Jest wręcz przerysowanie offroadowy ze swoimi plastikowymi dokładkami i sporymi kołami, otoczonymi słuszną ilością gumy w postaci terenowych opon. I oczywiście napędem na 4 koła.
Zdecydowanie nikt nie bawił się w subtelności przy projektowaniu tego samochodu. Za to sporo uwagi poświęcono praktyczności.
Przykładowo bagażnik na rowery nie jest elementem dodatkowym, który trzeba osobno zakupić i montować. Jest on zintegrowany z nadwoziem i można go wysunąć, kiedy jest potrzebny.
Kiedy już zdejmiemy rower z bagażnika, możemy do niego przyczepić... światła samochodowe. Tak, przeciwmgłowe światła FT-AC można odmontować od auta i zamontować w rowerze.
Na wykorzystanie oświetlenia FT-AC Toyota ma zresztą kilka innych pomysłów. Przykładowo oświetleniem umieszczonym na dachu można sterować za pomocą aplikacji mobilnej i np. oświetlać nim obozowisko.
Na lusterkach zamocowano dodatkowo kamery na podczerwień, mające pomóc w pokonywaniu i rejestrowaniu bezdroży nocą. Przy czym kamery te również można odczepić i zamontować np. do roweru.
Jak na auto przyszłości zabrakło tu trochę informacji o dodatkowych technologiach, ale... i tak trochę tego jest. Chociażby opcja stałego nadawania lokalizacji i nawet streamowania na żywo naszej przygody.
Zabrakło niestety jednego - jakikolwiek danych na temat tego, czy samochód w takiej lub podobnej formie kiedykolwiek trafi na rynek. W oficjalnej zapowiedzi nie padło nawet słowo odnośnie potencjalnej daty premiery. Ba, Toyota wprost nazywa FT-AC eksperymentem designerskim, wspominając jedynie o tym, że pojazd został zaprojektowany z myślą o byciu napędzanym silnikiem spalinowym, choć oczywiście nikt nie wyklucza - kiedyś w przyszłości - offroadowej hybrydy.
Póki co fani wjazdów w trudniej dostępne miejsca (albo fani zintegrowanych bagażników rowerowych) muszą uzbroić się w cierpliwość albo - może nawet to będzie lepsze wyjście - w nadzieję. Ale że koncepcyjny C-HR trafił na rynek w niemal niezmienionej formie, to kto wie - może i taki los czeka FT-AC.
Byłoby naprawdę miło (i przyjemniej dla oka, niż w gdyby na rynek trafił FT-4X).
FT-AC – pod tym dziwnym skrótem Toyota ukryła auto, które zachwyci każdego miłośnika wjazdów w teren