Dziś po południu na Ziemię dotarła energia z dwóch potężnych rozbłysków słonecznych. Spowodowało to liczne awarie i zakłócenie komunikacji radiowej.
Rozbłyski słoneczne tworzą się w wyniku nagłego wydzielenia energii zgromadzonych w polach magnetycznych aktywnych obszarów naszej gwiazdy. Podczas tego zjawiska emitowane są ogromne ilości fal elektromagnetycznych oraz strumieni cząstek. Aktywność słoneczna tego rodzaju, jak zapewne wiecie, nie służy ziemskiej elektronice.
Dzisiejsze rozbłyski słoneczne spowodowały liczne zakłócenia w komunikacji.
Emisja pierwszej flary odbyła się o 11:10. Rozbłysk ten został zaliczony, jako rozbłysk X2.2. Literą X oznaczane są najsilniejsze zjawiska tego typu, a sama klasyfikacja powstała w oparciu o pomiar strumienia emisji rentgenowskiej w zakresie długości fal od 0,1 do 0,8 nm. Klasa X odpowiada poziomowi strumienia 10-4 W/m².
Trzy godziny później, dokładnie o 14:02, na Słońcu pojawił się kolejny, jeszcze silniejszy rozbłysk o sile X9.3. Wyrzut takiej ilości energii z naszej gwiazdy nie zdarza się zbyt często. Według danych z National Oceanic and Atmospheric Administration's Space Weather Prediction Center (SWPC), ostatni rozbłysk o sile X9.0 został odnotowany w 2006 r.
Oba rozbłyski spowodowały liczne problemy z działaniem sieci radiowych. Zarówno tych opierających się na falach wysokiej, jak i niskiej częstotliwości. Fale radiowe o niskiej częstotliwości używane są często w systemach nawigacji naziemnej, przez co systemy te, znajdujące się na nasłonecznionej stronie naszej planety zaczęły lekko wariować.
Problemy te trwały ok. godziny. Potem wszystko wróciło do normy i jak na razie nie wygląda na to, żeby rozbłyski słoneczne doprowadziły do jakichś większych awarii.
To jednak nie koniec problemów.
Podczas większych rozbłysków słonecznych, następuje również koronalny wyrzut masy (CME). W skrócie polega to na tym, że od Słońca oddziela się ogromny obłok plazmy. Zjawisko to skutkuje sprawia, że zorze polarne stają się trochę ładniejsze. Oprócz efektów miłych dla oka, koronalne wyrzuty masy mogą przyczynić się do awarii sieci energetycznych, czy do zmiany trajektorii satelitów.
Jak na razie nie wiemy, czy dzisiejszym rozbłyskom towarzyszyło zjawisko CME. Rob Steenburg, z SWPC oświadczył jedynie, że emisja fal radiowych, która towarzyszyła obu flarom może sugerować, że doszło do koronalnego wyrzutu masy. Więcej informacji uzyskamy po przeanalizowaniu danych z koronografów.
Jeśli obłok plazmy został wyrzucony w kierunku Ziemi, pokonanie dystansu do naszej planety zajmie mu od 1 do 4 dni. Nie grozi nam z tego powodu żadna większa katastrofa. Tu i ówdzie mogą pojawić się jakieś anomalie w działaniu sieci energetycznych, możliwe jest też, że jakaś satelita zacznie mieć problemy z działaniem. Nie wierzcie jednak portalom, które zaczną wieszczyć nadejście jakiejś ogromnej apokalipsy.
Nie są to bowiem ani pierwsze, ani ostatnie rozbłyski słoneczne.
- Wydarzenia tego typu to po prostu urok życia niedaleko gwiazdy - mówi Steenburgh. Nasze Słońce zresztą aktualnie zbliża się do najniższego punktu swojej aktywności. Zmiana to występuje okresowo. Przyjmuje się, że podstawowy okres zmian aktywności słonecznej wynosi ok. 11 lat. W czasie mniejszej aktywności, rozbłyski klasy X oczywiście nadal mogą się pojawiać. Nie robią tego jednak zbyt często.
Na razie możemy spać spokojnie.
Dwa potężne rozbłyski słoneczne zakłóciły dziś komunikację radiową na Ziemi