Tablety to grupa urządzeń, z którymi jakoś nigdy przesadnie nie było mi po drodze, ale też - w odróżnieniu od takiego np. Google Glass - samego pomysłu nie uważałem za kompletną porażkę.
Ot, wyszedłem z założenia, że skoro mam już bardzo dobry smartfon - rower, bardzo dobry komputer - samochód, to taki motocykl nie jest mi zupełnie do niczego potrzebny. Żyłem w tym przekonaniu w czasach, gdy telefon miał na wyświetlaczu niecałe cztery cale, więc nie bez powodu jestem w nim jeszcze bardziej utwierdzony, gdy dobija do sześciu. Tym niemniej, choć osobiście potrzeby korzystania z tabletu nie odczuwałem, miałem pewne przeświadczenie, że jest to bardzo interesująca kategoria gadżetów - dla określonej grupy osób.
Jestem sobie w stanie wyobrazić, dlaczego sprzedaż tabletów się kurczy. Przede wszystkim zjadają je coraz większe smartfony, swoje dorzucają też komputery hybrydowe z dotykowym wyświetlaczem. Ale powodów jest jeszcze więcej. To kompletnie aseksualny marketingowo rynek, o którym wiadomo tylko tyle, że jest iPad i coś tam z Androidem. Zapytajcie przechodnia o trzy najlepsze tablety z Androidem - nie będzie wiedział co odpowiedzieć. Ba, zapytajcie czytelnika Spider's Web i jest bardzo prawdopodobne, że też nie będzie wiedział co odpowiedź. Pewnie któryś Samsung, ale też nie do końca wiadomo który, skoro każdy z nich ma przynajmniej pięcioczłonową nazwę, na dodatek radykalnie do siebie podobne.
Wyniki sprzedaży tabletów nie dają mi satysfakcji
Przyczyn jest oczywiście więcej, nowe tablety się nie sprzedają przez nasycenie rynku. Marketingowa aseksualność nie napędza konsumpcji, a jeśli ktoś kupił takie urządzenie w 2012 roku, to jest bardzo prawdopodobne, że nie potrzebuje nowego - w końcu aż tak wiele się tutaj nie zmieniło, zaś do swoich podstawowych, prymitywnych zadań wystarczy.
To wszystko sprawia, że rynek tabletów już od ponad dziesięciu kwartałów sukcesywnie notuje sprzedażowe spadki i trend ten prawdopodobnie będzie się utrzymywał, bo nie wydarzyło się absolutnie nic, co mogłoby przeczyć powyższej diagnozie. To oczywiście bardzo zła wiadomość i piszę to jako tabletosceptyk. Marginalizacja tabletowego rynku przejawiająca się brakiem klarownych perspektyw rozwoju, prowadzi bowiem do naturalnego zignorowania rynku przez producentów.
Przez producentów stron internetowych - i mówię to jako wydawca dużego medium. Wprawdzie Bezprawnik wyłapuje te 5 proc., wieczorem i rano może nawet 7 proc. ruchu z tabletów, ale to nie są wersje, o których myślimy podczas tworzenia strony. Wciąż więc bywa i tak, że zaskakuje nas zgłoszenie od jakiegoś czytelnika, któremu na tablecie, z bliżej nam nieznanych przyczyn, wyświetla się logotyp, który w wersji mobilnej i komputerowej - technicznie rzecz ujmując tej samej, bo przecież responsywność - usunęliśmy rok temu.
Tablety benchmarkiem zmian na rynku technologii
Pisał o tym niedawno w swoich mediach społecznościowych Dawid Kosiński. Druga grupa producentów to oczywiście producenci aplikacji, o których trudno w jednoznaczny sposób przesądzić, czy bardziej ignorują obecnie rozwój swoich aplikacji na Windows Phone, czy jednak na tabletach - nawet tych z iOS i Androidem. "Jakoś to będzie" to moim zdaniem naczelne hasło, które w kontekście tabletów przyświeca dziś twórcom aplikacji i stron internetowych.
A skoro strony internetowe na tabletach powoli zaczynają wyglądać "dziwnie", a aplikacje zaczynają mieć wielkie marginesy i złogi niewykorzystanego miejsca, to jaki jest cel w kupowaniu tabletu? Ciekaw jestem, dokąd zaprowadzi nas ta spirala. Uważam, że wbrew tendencji mediów technologicznych, które ten temat ignorują, obserwowanie rynku tabletów jest bardzo istotne i pozwoli odpowiedzieć na wiele pytań na temat możliwych dróg rozwoju konkretnej kategorii gadżetów w sytuacji kryzysowej. Zbyt silnych, by upaść, zbyt słabych, żeby mieć realny wpływ na kształtowanie konsumenckiego rynku. A by wegetować? Najbliższe lata będą bardzo ciekawe dla fanów technologii. Patrzcie, co się dzieje z tabletami, bo czuję, że ta historia będzie się w najbliższym stuleciu powtarzać wielokrotnie.
Wyniki sprzedaży tabletów już nawet nie dają mi satysfakcji, to zły znak dla rynku